marzenia
rzucone w kąt jak brudna szmata
wyświechtane i nic nie warte
pocięte iluzją i całe w łatach
żywcem ze skóry odarte
pokryte kurzem zapomnienia
cuchnące kwasem i zmoczone łzami
nie myślą wyjść z cudzego cienia
pisane z błędem małymi literami
w ciemności z czasem pleśnieją
by w końcu wylądować w śmietniku
milcząc słuchają jak z nich się śmieją
szczerbate gęby cyników
szybcia
|