Konie i
Bezsilność
opanowuje rozpalone ciało,
opadają ołowiane powieki
wszystko wiruje wokoło.
Nieskoordynowane ruchy kończyn.
Sen zamyka oczy,
chwila zapomnienia i ulgi
majaczący głos, wzywa pomocy.
Pojawiają się obrazy z pamięci,
rozległe niziny pól.
Na widnokręgu ściana lasu
pasące się konie na łące,
dostojnie kroczą, w wysokich trawach
kołyszących się na wietrze.
Podniosły głowy ,strzygąc uszami
nasłuchują głosów, otaczającej przyrody.
Ruszają po chwili galopem.
podkreślając piękno swoich ruchów.
Wiatr rozwiewa ich czarne grzywy,
one w galopie ,jakby nie dotykały ziemi
przemierzają zielone połacie.
Przystanęły, zdyszane głośno parskając,
wzajemnie ocierając się o siebie.
Otwiera szeroko oczy,
aby lepiej zapisać widoczne obrazy,
zatrzymany w umyśle.
Niesamowity widok, fascynacja
i piękne galopujące białe konie,
pośród rozległych zielonych łąk.
Odczuwam zmęczenie, nadchodzi sen.
Konie znikają gdzieś za widnokręgiem.
Rozmyty obraz ukazuje rzeczywistość,
leżę w bezruchu.
Czuję dotyk, choć pusto wokoło.
Wiesz, kto to – a może
to kolejny obraz.
Nie, czuje wyraźnie - jest obok
czuwa przy moim łożu.
Zmęczenie i ciepły głos uspokaja.
Jej dotyk koi, i chłodzi rozpalone ciało,
zasypiam.
24.06 - 25.06.2003.
kazap57
|