Pożar

Młody strażak na dyżurze
miał raz alarm w telefonie.
To dzwoniła jego żona,
że z miłości cała płonie.

Więc popędził na sygnale
aż spod kół fruwały liście.
Taki pożar to nie żarty-
trzeba gasić osobiście.

Nie wiadomo czym go gasił,
czy sikawką, czy też pianą.
Ważne, że ugasił pożar
i ocalił ukochaną.

Teraz śmieją się koledzy,
by w przyszłości się nie śpieszył.
Oni także nieźle gaszą,
żona bardziej się ucieszy.


roman

Średnia ocena: 9
Kategoria: Inne Data dodania 2012-11-15 14:58
Komentarz autora: :)
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < roman > < wiersze >
szmaragd | 2012-11-20 10:07 |
świetne!!!!
Ewa_Krzywa | 2012-11-18 11:10 |
;)5*
kazap57 | 2012-11-15 19:58 |
no to już poważna sprawa......brawo
lipiec | 2012-11-15 15:41 |
;)5*
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się