spóźnione kochanie
spaceruje po lesie i patrzy wilkiem
czasem z szalonym wiatrem tańczy
usta otwiera kiedy słońce milknie
z przeciwnościami wciąż zażarcie walczy
ulotne chwile jak dym w dłonie chwyta
liściem trąconym wiatrem spada z drzewa
w gwiazdy spogląda i o drogę pyta
kiedy szczęścia dotknie niczym słowik śpiewa
zbyt dobrze wie że nieco się spóźniła
i tak naprawdę czasu ma niewiele
wróciła jak do siebie jakby tu już była
w ostatnim już chyba ze swoich wcieleń
szybcia
|