Mimo wszystko.
Choćby pyłów śniegi
wiarę całą przysypały,
Choćby ulewy zmywały
młodzieńcze z nosa piegi
Ona na baczność, wytrwale w niedoli
spod czapki bystro spogląda,
rozprute jej brzegi na uszy naciąga
Czekając w chłodzie, tuż za rogiem stoi...
Ugną się z trzaskiem skostniałe nogi
zaśmieje się jednak, o los nie pyta
Przeżyje - godnego już ma zmiennika
Mianuje nim miłość, okiełzna swe trwogi.
Lidia_Wiktoria
|