oddech zimy
nagle tak
wokoło pociemniało
powiało mrozem w dzień bezwietrzny
coś z rąk się wymknęło
słowo zapomniało
z piersi ulecieć tonem wdzięcznym
zaskrzypiało serce oszronione
w ciszy zabrzęczał niepokój zgryźliwy
zamarły w bezruchu skostniałe dłonie
a świat cudowny stał się prawdziwy
na niebo noc nagle wtargnęła
łagodny sierp księżyca wyszczerbiła
jak zasnąć spokojnie
co zrobć trzeba
żeby zima swym oddechem
wiary nie zabiła
szybcia
|