Psotnik
Psotnik często mnie odwiedza,
bez pardonu, bez pukania,
aby mnie nie denerwował,
szukam raczej pojednania.
Nie wiem tylko, jak z tą psotą,
pojednanie się odbywa,
bo to żartowniś nie lada,
nic przede mną nie ukrywa.
O smutasach mi nadaje,
chętnie łatki przyszywając,
twierdzi, że nie jest już w modzie
smucić się i tym podobne.
Wszystko paple tak jak leci,
do wygłupów, śmiechu pierwszy,
może spróbuję z nim rozmów,
poprzez wersy moich wierszy.
Nie wiem tylko czy to chwyci,
czy on da sie nabrać na to.
Z nim to nigdy nie wiadomo,
choć jest zima, w nim jest lato.
To jest psotnik wygłupialski,
śmieje się, jak słoń trąbalski,
śmiech jego skrzypi nieznośnie,
bo ma w głowie żarty sprośne.
Ja uciszyć go nie mogę,
chętnie czasem dała nogę,
lecz skubany we mnie siedzi
i innych przeze mnie śledzi.
jaskolka
|