Świt bez Ciebie
Mgły nad łąkami drżą oparami.
Siwa brzezina.
Słońce już wschodzi, świtem się rodzi,
dzień się zaczyna.
Białych pajęczyn w kolorach tęczy
kropelki tkane.
Blaskiem jutrzenki odchodzi księżyc
na dnia spotkanie.
Chłodny pażdziernik gdzieś w nocy czerni
śpi nad wzgórzami.
Z leśną drożyną pod mchów pierzyną
śnią kolorami
liście brzozowe złoto-brązowe
Wrzosów dywany
ciszą uśpione, brzaskiem zroszone
w perełkach szklanych
Po niebie sunie w różowej łunie
klucz dzikich gęsi
Na miedzy grusza, wiatr jej porusza
włosy z gałęzi.
Idę samotnie w pola wilgotne
tonące w niebie.
Mój świt jesienny, chłodny pażdziernik
Czemu bez ciebie?
Adnotacje
|