SKAFANDER
Skafander, choroba zamknięcia to ja.
Widzę już tylko na jedno posklejane oko.
Sam przywiązałem się do tego wózka.
Wózka, z którego nie potrafię wstać.
Chcę, muszę być prowadzony za rękę.
Śmieszne, kiedyś sam przebiegałem las.
Bębny przygrywają, a ja patrzę w okno.
Bez zdrowia, choć nie o nie chodzi.
Skafander uszyłem sobie sam.
Jak garnitur na własną miarę.
Nitka po nitce, mistrz krawiec.
Choć igły nie potrafię nawlec.
Ciąży mi już swoją duszą.
Nie na to się umawiałem.
Nie o to prosiłem mojego Boga.
Zupełnie obcego mi z imienia.
Może ktoś Was go przyodzieje?
Nie..przecież któż by go chciał.
Będę nosił go więc nadal.
W dzień, a nawet do snu...
Epik
|