Słów i marzeń setki...
Słów setki na kwietnym kobiercu niezliczonych snów,
Pośród nich ten jeden mój,
Skrzętnie skryty jak w książce, pośród setek słów,
Beznamiętnie wplątany w oddech twój.
Pośród sylab i tysięcy złocistych gwiazdek,
Jest co prawda szansa by go odnaleźć,
Odratować nim szerzący się natłok zetrze go na miazgę,
Blask nada mu kształt i skryty talent.
To morze atramentowej cieczy,
Broczy jak krew z otrutej rany,
Blask dawno już tego nie leczy,
Falą odepchną truchło pod ściany.
Piętrzy się ściana trupów w czarnej krwi,
Trud wątły już dawno utracił status celu,
W zatartej granicy nocy i dni,
Zamienia się w marną czeluść.
W niej nie sposób rozpoznać marzenia,
Cienie lęków narosły i wdrapały sie na ich barki,
Nutka zatrucia wdarła się do korzenia,
Nurt czarny wymiótł umysłu zakamarki.
Nie ma dokąd uciekać...
Jesteś sam...
Pein
|