Porządki.

Muszę wyrzucić na wysypisko ten syf.
On się we mnie zebrał przez ostanie dni.
Wyczyszczę, zamiotę go z podłogi duszy.
Bym o poranku krystaliczny się zbudził.

Brudu co raz więcej za paznokciami.
Ciężar widoku niejednego by odstraszył.
Ja radzę sobie z tymi porządkami.
Inaczej musiałbym w farsie się pławić.

Proces ten trwa odgórnie.
Wena jest operacji mózgiem.
Oczyszcza mnie z zbędnych ciężarów.
Bym nie poczuł za wiele bólu, żalu.

Jej przybycie jest zbyt późne, pławe.
Straszny bieg jest duszy mojej zdarzeń.
Gdy przychodzi jednak w porę o czasie.
Jestem w stanie wysprzątać nawet jaźnie.


Epik

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2013-01-24 16:53
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Epik > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się