Danse Macabre
Przeżarte, zgniłe twarze,
mające na sobie niejako złośliwy grymas,
uśmiechają się do mnie, wirując w rytm walca śmierci.
Każdy inny, choć taki sam.
Wkoło rozchodzi się głos.
Ich głos.
Lecz nie mówią przecież!
To kości ich, obijane o siebie tworzą akompaniament dla jakże smętnego walca.
Siedzę w środku ich martwego kręgu.
Wstaję.
Zaczynam tańczyć z nimi
czując, że kres mój blisko.
Choć kocham muzykę
teraz boję się jej.
A jednak tańczę dalej.
Wtem zauważam wśród szkieletów przyjaciół moich.
Jakże zmienione twarze i ciała ich!
wciąż wiruję...
Widzę, o tak!
Jest skarb mój, który niegdyś straciłem.
Ciągle kocham ją.
Przebieram mymi dłońmi kości moich towarzyszy i zbliżam się do niej.
Został jeszcze jeden.
Już prawie!
I wszystko znikło.
Poprawiłem poduszkę i znów zasnąłem.
W głowie wciąż grał mi smętny walc.
Kryspin
|