''Wiersz, w którym ...''
Przed sobą widzę nicość,
Wpatrzony w tajemniczość,
W mrokach życia i twórczości
Jedna świeca rozpala do czerwoności,
Spalając wierzby bezsensowności.
(Które korzeniami swymi świadomość oplatają,
A żywią się toksyną aplikowaną z powietrzem)
Czekam i marzę,
Na słowo w hojnym darze,
Okaż łaskę królowo mej duszy,
Oszczędź nad mym sercem katuszy.
(Tu w śmiech pada człek kołem łamany,
Którego serca pękają ściany)
Przemów do mnie choć krótkimi słowami,
Daj się podziwiać moimi oczami,
Bo zapuszczę korzenie,
Czekając jak grzesznik na zbawienie.
(Który zło czyniąc całe życie,
Liczy na łatwe win przed śmiercią zmycie)
A ja czekając w klatce wierności,
Patrzę na Twe wszystkie doskonałości,
Ciało z marmuru wyrzeźbione,
Me myśli tylko Tobą skalone.
(Choć rany zwykle są czyszczone)
Ma wola przykazać ciału nie może,
Co zrobić by się rzucić w zatracenia morze,
Zauważ mnie,
Na pustyni spragnionego.
(Co prawda życie podpitki proponowało,
Lecz jakby miał na pustyni zażyć funt z płynem soli)
Napój mnie potem swego ciała,
Nakarm mnie, choć strawa niemała.
A ja przy Tobie będąc na wieki,
Znużone ciemnością zamknę powieki.
(Choć zapadniesz w sen i to głęboki,
Tym snem będzie to, czego się obawiasz,
Umysł przytępiony po odpoczynku,
Nie zdołasz wstać, wykonać wysiłku.
bejlalus
|