Samotność
Znów budzę się, w ciemnym pokoju,
otwieram oczy i widzę łzy.
Obraz zamazuję się bez chwili spokoju,
brakuje mi kogoś ... a gdzie jesteś ty ?
Przez płacz nic nie słyszę,
prócz niespokojnego oddechu.
Od żalu i bólu dyszę,
to jest życie na ostatnim wdechu.
Krew spowalnia tętno w żyłach,
spowolnione oddychanie.
Dni mam policzone chyba,
teraz w chmurach żeglowanie.
Idąc w górę ku niebiosom,
anioł złapał mnie za rękę.
I na przekór moim losom,
uratował mnie za mękę.
Obudziłam się na łące,
łące pełnej żółtych kwiatów.
Ciało moje bardzo drżące,
wyręczyło chór wiwatów.
Znowu ucichł szelest drzew,
a szum morza porwał wiatr.
Teraz spokój wchodzi w grę,
mojej duszy głuchy brat.
Wstałam, poszłam hen przed siebie,
licząc tylko na zew serca.
Chciałabym tu znaleźć ciebie,
bo samotność mnie uśmierca.
mroczna
|