Straszny dom
Zegar na szafie odmierza godziny,
tykając sobie swobodnie, ukradkiem.
Przeżyje czasem jak zamku ruiny,
ból, gdy na ziemie spadnie przypadkiem.
Szafki po kątach porozstawiane,
w kurzu i pyle dawnej pamięci.
Zdjęcia rodzinne kiedyś stawiane,
teraz ujawniają do życia ich chęci.
Stary strych na górze drzemie,
ciemność pochłania pudła z rzeczami.
Ciemna osłona, odsłania ziemie,
odwagi obowiązek każdymi miejscami.
Duża sypialnia gdzieś straszy w domu,
kołysze krzesło się jeszcze na wietrze.
W całym pokoju zapachy rumu,
bo nie wywiało go jeszcze powietrze.
W lustrze odbija się obraz rodziny,
która w tym domu kiedyś umarła.
Bod ubraniami zwiędłe rośliny,
ziemia o kieszeń kurtki się otarła.
Dom ten już straszy dziewięć lat,
gdzieś na ulicznym skrzyżowaniu.
Z każdym dniem coraz więcej dat,
i ukojenie szczęścia dawaniu.
mroczna
|