Orzeźwiona
Kiedy podążałam wędrówką rozkazu,
Nie czułam się wewnętrznie spełniona.
Gdy zaś kroczyłam obraną przez siebie drogą,
czułam, że wszystko jest stracone...
Mówiłam- czas pobiec za kimś, komu ufam.
Lecz Tyś okazał się mi obcym sercem,
obcą duszą,
obcym umysłem
Postanowiłam otrząsnąc się z Ciebie,
Spłukac brudy przez Ciebie zasiane...
I teraz idę własnym kierunkiem, przez nikogo nieskalanym...
Własnym, a jednak usłyszanym,
lecz do kształtu mnie przypasowany...
I gdy patrzę wewnątrz,
wciąż dostrzegam brak,
Lecz ten brak to nie tak,
że Pustką ogarniam się,
to tylko ZNAK,
Że wciąż mam miejsce na czas,
na ludzi,
na swoje wszystkie ludzkie miłości
i potrzeby
Na te małe i wielkie,
na te rozkosze duszy i ciała,
na kłamstwa i prawdy szlachetne...
Na pomoc i towarzyszenie w biedzie,
ale i też na tą rozpustę,
zadumę i wieczny niedosyt.
Bo gdy Cię nie ma- wiem,
mogę dojśc na kraniec wioski
I tam schowac się tuż obok drzewa,
Gdzie nie ujrzy mnie ni czas,
ni inny świat.
Będę tylko Ja i On,
ten inny, ten wierny mi zawsze Towarzysz.
To właśnie ON. Nie Ty, nie ja-
to On wiecznie trwa.
papi987
|