Błękit
W cudownym obliczu natury oczu twych
osadzony jestem
jak diament w koronie.
Obrzucasz mnie szmaragdowym cieniem,
który błękitem płonie.
Z każdym mrugnięciem twym,
coraz to bardziej pogrążam się
i umieram,
pochłaniając falę błękitu oczu twoich.
Cudowną śmiercią
jest śmierć w obliczu twoim.
W sprzecznym uczuciu, wreszcie czuje,
że żyję!
Wydostaję się z więzienia monotonii,
i rozpływam się w blasku twojego ciała.
Czym zasłużyłem sobie na ten cud?
Nie wart jestem
by patrzeć na Ciebie,
a jednak dane mi więcej jest.
Mogę dotknąć, poczuć twą woń,
unoszącą się niczym orzeźwiająca mgła,
musnąć usta twoje...
Ogromnym skarbem
i bezcennym zarazem,
są słowa wypowiedziane
z delikatnych warg twoich.
Pieszczą moje uszy
i unoszą moją duszę ku niebu.
Królowo moja!
Jeśli nie teraz,
to z tęsknoty umrę.
Każda sekunda bez ciebie
jest przepaścią wielką,
która końca nie zna.
Wdzięczny jestem za tę chwilę,
kiedy choć w ten sposób
mnie słyszysz.
Nic już więcej nie wymagam od Ciebie...
Bądź tylko!
Cudzie mój, skarbie
uwięziony w ostatniej komnacie
statku pogrążonego w głębinach...
Tak niedostępna dla mnie,
a jednak istniejesz.
Kocham, ach kocham!
kocham nad życie,
i nie przestanę.
Swoją aurą otocz mnie,
i oddaj armii pragnienia.
Tam z innymi będę
podziwiać cię z góry.
I wciąż krzykiem przeganiając chmury:
kocham cię...
Kryspin
|