ciemność
jestem młodym cieniem
przy mnie szkarłatna samotność
przy boku ostrze smutku
a na mym sercu ciągle godność
anioły spadają na białą posadzkę
fundament świątyni pęka
przestaje istnieć harmonia
zaczyna krążyć udręka
krew w nas zamarza
tężeje tożsamość
serce rozsadza od środka
głową targają mdłości
w konwulsjach życia na skraju
głupoty i tej depresji
trzeba uważać na wiatr
który przynosi nam wieści
gdziekolwiek serce me bije
a także tam gdzie już staje
wiem że chociaż bym uciekał
smutek i tak mnie dopadnie
maniek
|