koniec bez początku
milczenie przychodzi zawsze spoza nas
gdy na pożegnanie nastawiamy od niechcenia tylko policzek
zmęczony oczekiwaniem na roztopy
nie jest ci do twarzy w alabastrze
burzy równowagę ciemnej strony twojego ja
spomiędzy rzęs wysuwasz konkretne wnioski
powieki cięższe są od powietrza
jesteś
dziś ostatni raz czułość zamknięta w pięści
wskrzesi amarantowe noce
zgasną światła
wyplute słowa dotrą do końca mijając się z początkiem
Nechbet
|