kloszowa Juliette

Znów mylnie odczytuje znaki
Bez ruchu planetarnie stać w miejscu muszę.
Balkon jest mym miejscem,
Prawie jak wiezieniem
Tu serce nie ptak, wolności nie zazna.
Wiatr mi pomoże! Szeptem swego raju
W nim widzę dom mój,
Gaj kwitnący w maju.
Tylko jego objęcia dają namiastkę wolności
Lecz jak posłuszna córka ma ja dostać w miłości?
Pod kloszem jak róża bacznie pilnowana
Płatki niechętnie rozchylać muszę.
Wiec pora już klosz rozbić na kawałki,
Rozpocząć bunt jak na morskim statku.
Tylko powoli krok po kroku stworze,
To co od dawna mej duszy się pragnie!
Ach, mój kloszu szczelny i dumny
Powoli pękaj aż do odjazdu.
Pora wyjąc wszystkie gwoździe z trumny
I nowe życie w Weronie zacząć...


jessika

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2013-04-29 21:10
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < jessika > wiersze >
Conte | 2013-04-29 22:06 |
No proszę...a jak się Romeo dowie to ród Capuletti nie zaginie:)
Irmmelin | 2013-04-29 21:13 |
Ciekawa koncepcja, i to bardzo ( brak mi tylko polskich znaków )
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się