Chwalebne dzieła jego.

Gardzę twym dziełem, światem znanym
Dostałem wzrok, myśl i mowę
Nigdy nie czułem się poddanym
Nigdy nie pytałem o zgodę.
Stoję sam przeciw wam, niewolnicy
Góra. Nie ma za mną nikogo,
a czuję metal utkwiony w potylicy
Nikt nie widzi, każdy patrzy - wrogo
Jak was nazwać? Robaki, machiny!
Ponoć powstaliśmy z jednej gliny.
Wielki zegar i wy marne trybiki.
Chwalmy postęp, wspaniałe wyniki
Przecież jesteśmy Wielcy, nieograniczeni
Prawdą, że z chwilą narodzin potępieni.
Płacząc w obliczu krytyki
Od najmłodszego żyjący w strachu
Popatrz, wyglądaj kolejnego zamachu
Kolejnej afery, kolejnego spisku
Giń śmieciu w życia uscisku.
Jak Feniks odrodzony wściekłym ogniem płonę
Pod powodzią jak Tryton żyję, nie tonę
Zgiń w żarze, pochłonięty wodospadem
Targany huraganem, tratowany gradem.
''dzieło'' z wiekiem stało się błędem
Ja będę ponad na skrzydłach głodnego sępa
Lecę z uśmiechem nad twoim ścierwem.
Prawda? Jak zawsze zła, wstrętna.


Cz

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2013-05-05 03:04
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Cz > wiersze >
Xii | 2013-05-18 20:22 |
Nie będę owijać w bawełnę. Jest zajebisty, podoba mi się. Aż go sobie zinterpretuję. Wściekło-żrące splunięcie samotnego buntownika w twarz boskiego dzieła i jego najznamienitszego elementu - homo sapiensa. Ale od początku. Poprzez zmysły odbieramy świat, który następnie nasza myśl (uwarunkowana milionem różnych wpływów) interpretuje/przetrawia/kształtuje – w tym przypadku kończy się to niezgodą na odbieranie świata jako chwalebnego dzieła. Mamy tu postać samotnego buntownika stojącego ponad ludźmi, którymi pogardza ze względu na ich konformizm i słabość. Na początku sądziłam,że to Oskarżyciel – Szatan, ale...jedna glina mi wszystko spaprała. Mówimy jednak o człowieku, a może i nadczłowieku. Metal w potylicy (automatyczne polskie skojarzenie – Katyń), sugeruje poczucie zagrożenia czyhającego tuż za plecami, to gnat wycelowany w tył głowy i gotowy odpalić. Na pewno związany z wrogimi spojrzeniami – agresja, nieufność, nienawiść wobec jednostki odstającej od reszty, kwestionującej monumentalne wartości trzymające w kupie świat niewolników. Brak kogokolwiek wokół sugeruje,że to puste uczucie – nikt nie pociągnie za spust, może właśnie ze względu na brak siły, zdecydowania. Dalej szczypta mizantropii – nasze dotychczasowe osiągnięcia są raczej marne, gdy położy się je na szali z bezdusznym systemem bazującym na maksymalnej eksploatacji większości i innymi miłymi elementami zaburzającymi nasz piękny obraz. Wydaje nam się,że jesteśmy wielcy (religia cały czas nam wciska,że wszystko do nas należy i jesteśmy władcami świata), a nie dostrzegamy własnej słabości i małości na większą skalę (wszechświata). Potępieniem dla mnie jest fakt,że nasze życie tak naprawdę nie ma sensu i jest jednym wielkim absurdem (zwłaszcza jeśli jest się umieszczonym w takim wesołym systemie, gdzie życie ogranicza się do jedzenia, kopulacji, konsumpcji do momentu, kiedy zostaną wyssane z nas wszystkie soki i będzie można się nas pozbyć). Dalej o tym jak „władcy świata” uwikłani są w różnego rodzaju paranoje i strachy (zamachy,spiski,ale też nieumiejętność radzenia sobie, kiedy coś nie idzie po naszej myśli, dodałabym również depresję), które zostały nam naturalnie mniej lub bardziej wpojone (niektóre strachy są dobre, większość to chory produkt „naszego” świata). Generalnie ludzie nie radzą sobie z rzeczywistością,a już najmniej w obliczu rozszalałych żywiołów, które tylko niszczą ostatki osłabionej wizji homo sapiens jako dominującego nad wszystkim gatunku. Zaintrygowała mnie część z Feniksem i Trytonem – z jednej strony to siła radzenia sobie w każdej sytuacji (przystosowanie: Tryton - woda),z drugiej to stworzenia mityczne,więc jest tu element dehumanizacji – odarcia się z człowieczych cech (słabości) na rzecz atrybutów niemalże demonicznych, podkreślających wyższość nad sapiensami (trochę taki ukłon w stronę nadczłowieka). Kolejne zaprzeczenie chwalebności dzieła i podkreślenie wyższości nad ludźmi - „ścierwem”. Zła i wstrętna prawda...tylko silne zmysły i myśli potrafią ją znieść, słaby je odrzuci na rzecz pewnej stabilnej wizji, która usytuuje go w dogodnej pozycji wobec świata, jednocześnie trzymając nieświadomego w ryzach. Nie wiem ile ten elaborat ma w sobie sensu i czy poszczególne myśli w miarę logicznie przechodzą z jednej do drugiej,ale kij z tym. Moja potrzeba została zaspokojona.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się