Smacznego od firmy (Narcotic Poems)
Zbliża się 22, dzisiaj nocna zmiana
Zakładam fartuch, sprawdzam stan sprzętu.
Znów monotonne zajęcie do samego rana.
Wszystko precyzyjnie przygotowane. Zero zamętu.
W dłoni lśni już naostrzony tasak
Kilka spraw do załatwienia stalowym pomocnikiem
Czuję się jak Picasso w krwi mazach
Na każdą jedno cięcie, zawsze z pozytywnym wynikiem.
Żeberka, łopatki, udka i nóżki. Ludziom cieknie ślina.
Tyle osób już czeka na swój smaczny obiadek.
Przygotowany towar trafi do sklepu. Stamtąd na grilla.
Jestem mistrzem masarstwa - nie przez przypadek.
Pomielone mięso wypada z szalonej maszynki
Tworząc cudownie czerwoną jednolitą masę
Kiełbaski, kotlety, karki, wszelakie szynki
Jedz co najlepsze ze smakiem, o tym marzę.
Odpadki skóry, stare podroby, kostki i kosteczki
Najlepszy materiał na smakowite paróweczki.
Nasze wyroby zje biedny i bogaty. Żaden trud.
Przecież kazdy, co do jednego odczuwa głód.
Znajdą się też rarytasy, pyszne miękkie serca
Gałeczki, płucka, móżdżki do smażenia
Zamów co chcesz, a wyciągniemy to z wnętrza.
Najedzony stawiasz krok do własnego spełnienia.
Smacznie w dobrej cenie, nikt nie przymiera głodem
Ulica to najlepszy dostawca, firma ukryta
Szeroki wybór, samce i samice, stare i młode
Najlepiej smakuje to, o co nikt nie pyta
Koniec. Odbijam kartę. Zbliżam się do bramy.
Niebawem tu wrócę. Pracuję w Cannibal Meat Company.
Cz
|