Powroty
Gdzieś jakby znikąd
pojawiam się jak fala
na chwilę ochładzam
plażową pustynie
i wracam do oceanu
pienię się nerwowo
brzeg forsując głęboko
to znów jak w lustrze
spokojny odbijam się
od przestrzeni nieba
lodowatą jestem wodą
jednak ciepłą nutą
przytul się do mnie
a będzie ci dobrze
w objęciach odnajdziemy
szczęścia swojego połowy
morze mnie wzywa
nie gniewaj się
przybędę i odpłynę
ale znów powrócę
|