Błędny rycerz
Idzie błędny rycerz,
samotną ścieżką wojny,
w której nie ma zwycięzców ani pokonanych,
która toczy się już tylko,
w ludzkich sercach i umysłach.
Ale idzie krwawą ścieżką wojowania,
którym jest już całe jego życie.
Żyję,idąc i wojując,
już nie dla wzniosłych idei,
ubranych w piękne słowa
rzucane na wiatr,
nie dla nadziei zwycięstwa,
która nie nadchodzi,co nadejść nie może.
Już tylko dla wiary,
że gdzieś na tej tej drodze,
znów spotka Sancho Pansę i swą Dulcynee.
Siedząc na Rosynancie duma,
o losach świata,
duszy ludzkiej i ścieżkach żywota,
które poprzez uczucia,emocje
i blaski rozumu,
prowadzą do kresu tułaczki.
I wciąż żyje walcząc,
pada,by znów powstać z kolan.
Samotny wojownik i rycerz,
przez tłum szyderców otoczony...
Pokryty... krwią,błotem,potem i kurzawą...
Wzgardzony i wyklęty.
Została mu tylko walka aż do upadłego.
Niewinny.
I nieszczęśliwy w swojej niewinności.
Szczęśliwi go nie rozumieją.
A nieszczęśliwi zrozumieć go nie chcą...
Pogodzeni z losem,odwracają się od wojownika.
Niejeden z gapiów o nim mówi ,,szaleniec''
i śmieje się z niego,
bowiem jak świat światem,
ludzie zawsze wyśmiewali tych,
których zrozumieć nie mogli.
I tak żyje: rycerz wyśmiewany.
Miękkie,ach nazbyt miękkie serce kryjąc,
pod blachami zbroi.
I nikt już nie dostrzega,
albo nie chcę dostrzec.
Pod stalową przyłbicą,
bezbronnych,smutnych oczu,
o barwie niewinnego błękitu.
Ach,jakże niemęskich.
Jakże niepasujących do wojownika.
Lecz czy w mrokach jego duszy,wciąż,
wojownik jest wojownikiem?
Tadeusz_Gustaw
|