Dotyk losu
Dotyk losu
Czasy są ciężkie, smutek ogarnia,
że nic na lepiej się nie zanosi,
biednych, bezdomnych wyrosła armia
i spowszedniało, że tylu prosi.
Tu na „Patelni” pani z różańcem,
kubek po „Ramie” w ręce się trzęsie,
Na Imielinie - skrzypek z talentem
może pomarzyć sobie o mięsie…
To są przykłady, których na pęczki
można przytaczać, takie ich mrowie.
Byli i tacy, co w mróz na klęczki
padali i narażali zdrowie.
Jadę z kimś bliskim i rozmawiamy,
że: lepsza wędka, niż ryba…
O! Idzie właśnie umorusany
brodacz, którego przecież znasz chyba?
Tak, znam go dobrze i się nie wstydzę,
że: - cześć Jacuś!- z daleka woła.
Daję mu zwykle „na ząb”, gdy widzę
i chylę ze zrozumieniem czoła.
Pamiętam osiemdziesiąty szósty
rok i potrójny chrzest w Rembertowie.
Obok Kotański tulił do chusty
chrześniaczkę, którą? - kto to wie?
Od dawna Marka wciąż nam brakuje
i jego inicjatyw społecznych,
bezsilność w biedzie tak wielu czuje
i prawie nikt już nie jest bezpieczny.
J.S. autosufler 44-13 09.07.2013
autosufler
|