---

Jak wiara uzdrawia dotykającą płaszcza Najwyższego
Tak z naiwnej niewiary umieram dnia każdego
Skazując się na zimny oddech swojego demona
Oto mój bóg: cielesność, wiedza, mamona !(?)

Opętałeś mnie swoją tajemnicą kuszącą
Każdej nocy szepczesz melodię duszę dręczącą
Przypalasz moje serce zimnym oddechem
Obezwładniając umysł kolejnym grzechem

Nie umiem wyrwać się z twych kojących objęć
Nie chcę? Nie potrafię rozróżnić już tych pojęć
Jesteśmy jednym? Czy tylko tak mi się wydaje?
Dziwnych wrażeń przez ciebie (siebie?) doznaję

Przykuta do Twej ręki szeptem w sercu krzyczę
Nie, tylko chcę krzyczeć, zamiast tego syczę
Żebyś mnie puścił, albo trzymał mocniej
Niech stanie się normalniej lub bezecniej

Tylko niech się coś stanie, poruszy, zmieni
Chcę być jednością lub więcej nie widzieć twych cieni
Przytul mnie, pochłoń nicością lub odrzuć na zawsze
Niech moje próby okażą się w końcu łaskawsze


suicide

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2013-07-17 00:41
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < suicide > wiersze >
bidone_il | 2013-07-17 00:46 |
wyznania opętanej-tak bym tu ujęła.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się