Wyspa
Słonecznie, ciepło i tak cały czas.
Mały prywatny świat.
Plaga, spustoszenie, wiatr tu nie gości.
I tak od wielu lat
Lubiłem tak się wylegiwać w tej niewinności.
Sypiałem jak ptak,
Wstawałem czując lęku brak.
Wszystko wyschło nagle.
Wyspa, mokry piach.
Słońce w południe, i tak cały czas.
Lęku, bólu brak,
Strachu, mdłości z przygnębienia aż po same kości.
Eternia, a ja uschnąłem.
Deszcz w duszy potrzebny jest stale,
By mogła rozwijać się z tobą.
W natłoku dobrych emocji się grzałem,
Umarłem, nie wiedząc o prawdziwym życiu nic wcale.
RadJo
|