jesień bez recepty
klomby w parku takie jeszcze kolorowe
a już zeschłe liście biegają po alejkach
buk sypnął swoim owocem bursztynowym
klony się ubrały w jesienne sukienki
wśród nagich modrzewi wiatr tańczy i śpiewa
dzieci zbierają kasztany i żołędzie
w słońcu błyszczy babiego lata wstęga
lato odeszło
jesień złota też odejdzie
lecz póki co zrobię korale z jarzębiny
w wazony poutykam wrześniowe bukiety
wieczorem popiję mlekiem prażoną buczynę
cóż
na przemijanie nie ma recepty
szybcia
|