co to będzie Boże
widzisz przecież jak bardzo się miotam
kiedy nie śpię żyję w ciągłym lęku
o to co będzie zaraz i co będzie potem
że szczęście jak bańka mydlana pęknie
myśli się kłębią i gotują w środku
cisną jak magma przez szczeliny duszy
za czyje grzechy-moje czy przodków
cierpię nie mogąc przed siebie ruszyć
patrzysz spokojnie gdy w ukryciu płaczę
na prośbę o pomoc pozostajesz głuchy
inni mają darmo to za co ja płacę
każesz wierzyć karmiąc nadziei okruchem
wieczny strach i smutek zabija kolory
nic nie mogą zrobić by ratować tęczę
czy kiedykolwiek Boże mi pozwolisz
podnieść głowę i powstać z klęczek ?
szybcia
|