Płomienny błękit
Słychać cichy szept,
Szum, szmer liści,
Przez wiatr pędzonych rzędami.
Słońce z każdą minutą staje się bardziej senne.
Wirująca wkoło brzoza ,
Wznosi wzrok, omdlewa.
Nawet potężny dąb,
Poddaje się hipnozie.
Spoglądając w niebo rubinowe,
Nuci cichutko piosenkę.
Mchy nieruchomo patrzą,
Pasąc oczy tym arcydziełem.
Tylko ja odmiennie…
Nie widząc tego co oni piękna,
Zaglądam w czarne perły,
Z centrum morskiej odchłani.
Bo przecież nic nie może się równać
Z tym błękitem głębokim,
Który płomiennie na mnie patrzy.
mente_loca
|