Okno
Okno półprzymkięte
Wpuszcza wspomnienia dnia zeszłego
Powiewa wzruszeniem
Dmie nienawiścią
Pamiętam jeszcze te uczucia
Teraz paraliż przezwycięża wszystko
Z ulicy słyszę śmiech
Przeradzający się w spazmatyczny płacz
To latarnia zgasła
Pozostawiając statki na mieliźnie
Chłodną dłonią przeczesuję wspomnienia
Co mógłbym wtedy powiedzieć ?
Tylko poduszka przyjazna
Wśród mar i koszmarów
Nawet nie wiem kiedy świt
Który i tak zmierzchem kolejnym
Promieniami ciemności przebije okno
Zamknie je
Ja nie będę się bał
Zapomniałem co to znaczy
Egzystencjalne pytania przykują mnie
Przed zamknięte okno
Pół-weneckie
Soulkiller
|