Kamień
Dzisiaj znowu jesteśmy sami i mogę pobyć z Tobą jak dawniej kamieniu,
Chociaż nie rozmawialiśmy długo i leżysz zamknięty jakby pod kluczem,
Nawet teraz moje ludzkie ciepło nie przeniknęło do Twej chłodnej godności
Przez cały czas nie mogłem myśleć o Twoim istnieniu bez lekkiego grymasu uśmiechu,
W przeciwieństwie do swych wapiennych kuzynów Twoją materię oplatały nitki mięśni,
Mogłeś się więc chwilami poruszyć by potem spaść jak strącone gniazdo
Teraz jednak bądź spokojny, napracowałeś się i bądź spokojny kamieniu.
Wszystko co pozostało jest już milczeniem i nie należy do Twoich zmartwień,
Nie będziemy więc witać się ani żegnać, odchodzę dalej do moich spraw
A moje ciepło i Twój chłód cóż mogą, kamieniu, cóż mogą.
slavo
|