Zakręt obiecany
Kręta droga wprost do serca
Przecinana tętnicami
Płynie w nich asfalt
Już nawet zdążył stwardnieć
Cel odwiecznej tułaczki
Za kilkoma prostymi zakrętami
Niezdobyty
Nie ma tam przydrożnych barów
Parkingów
Świateł
Jak anioły czuwających
Czerwonych jak maki
Zielonych jak łąki
Czasem żółtych,niczym pola
Żadnego z kolorów już nie widać
Jazda aortą wytyczoną
Jest bezcelowa i monotonna
Nagle mały skręt w las
Spokój
Zakłócany tylko rytmicznym biciem
To jest serce
I na pewno nie jest moje
Nawet nie mam samochodu
By wyruszyć na poszukiwanie
Soulkiller
|