Tajemniczy gość
Pewnego ranka, gdy jeszcze śniegu nie było
coś się bardzo tajemniczego zdarzyło…
Przez komin, wpadł do domu niespodziewanie
Mikołaj, a za nim dwa renifery i sanie!
Otrzepał płaszcz, uśmiechnął się do dzieci
Zdjął czapkę i zapytał - cześć, jak leci?
Jestem wesołym, starym Mikołajem
Czasem pouczam, czasem coś daję!
Przybyłem aby Was poobserwować,
Czy umiecie się ładnie zachować?
Czy kochacie ludzi, przyrodę, zwierzęta?
Czy o dobrych uczynkach każe z Was pamięta?
Wszyscy myślą, że przychodzę raz w roku,
a ja widzę was co dzień, wiem o każdym kroku…
I słyszałem, że listy do mnie piszecie-
-spełniam życzenia dzieci na całym świecie!
Dzieci zdziwione nie dowierzały przybyszowi -
szeptały - Mikołaj tak nigdy nie robi?!
Były pewne, że jest zmyślony i nieprawdziwy,
Ciągały mocno za brodę, włosy i wąs siwy…
Pytały, dlaczego przyszedł przed świętami?
Zaglądały do worka, ale nie był z prezentami…
A on rzekł – dopijając łyk herbaty na dnie-
-muszę już iść, zanim pierwszy śnieg spadnie.
Poprosił tylko o chleb dla reniferów głodnych
Zapiął czerwony płaszcz, bo dzień był chłodny
Wychodząc wyszeptał cichutko tajemnicę pewną…
Bądźcie grzeczne, a w Wigilię wrócę na pewno!
Ola
|