Kiedyś Ci powiem
Kocham Cię
nierówno i nieprzeciętnie
na wylot i namiętnie
Oddaję
moje jest twoje
mnożę i dzielę na dwoje…
Biorę
śmiech Twój i głupie miny
strach o mnie i wspólne godziny
Widzę Cie
W piżamie z za długimi rękawami
W kapciach radośnie kroczących parami
Słyszę
Jak przeganiasz kruki za oknem, poirytowany ich krakaniem
A potem mieszasz ciepłą kawę i mówisz-chodź na śniadanie
Zaryzykowałam
Nic już nie analizuję i nie dzielę włosa na czworo,
Zmieszałeś we mnie tysiąc barw, a ja pokochałam ten kolor...
Ola
|