refleksy




spacer wieczorem unosił załzawione buty
mocno ściśnięte w gardle słowa milczenie
starczyło aby opowiedzieć siebie wokół
płonęło miasto


każdy świt przynosił świeże kwiaty wpinał
we włosy pełnią południa szły dzwony
uwodziła dumka w papilotach na wety były
suszone pieluchy


nie pamiętam kiedy wylały się mgły jesień
fioletem po wrzosowiskach maluje widma
noce tykają czule mierzą pojemność tętna
przeszłość szydzi z nadziei


może uda się spowolnić wskazówki smak czasu
zatrzymać w szklance śliwowicy przy kominku
bieg myśli po twoim ciele powolny drżysz i kropla potu
opada może sparzyć


dłoń rysuje tropy błądzą w bezładzie oddech jest
coraz cięższy zbliżają się chłody znasz tę zabawę
może trwać sama w sobie będąc snem i narodzeniem
a chwila jak spowiedź


czeka aż pukanie zwiastuje początek
wypełniania się obietnicy








topor

Średnia ocena: 10
Kategoria: Życie Data dodania 2013-11-17 18:43
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < topor > < wiersze >
szarotka | 2014-01-31 22:59 |
Kocham Twoją poezję
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się