140


z szafy do kuchni, z kuchni do szafy,
przekraczam ten próg w tych klapkach w te i wewte, czuję się jak jakiś wielki
ptak, czapla w slipach,
siemię lniane, chude nożyska i fajka na ból brzucha,
a wczoraj, po święceniu koszów i incepcji stylu dudy gracza
do świata mej pani, na
zlocie graficiarzy asię ha spotkaliśmy,
malowała ścianę
dla chłopaka z czech,
zakochałam się, mówi,
na projekcie coś jak kłęby włóczki zamiast
serc kobiety i mężczyzny, i łącząca je nić,
nie wierzyła, że się jeszcze kiedyś zadurzy,
przedkocha, odnurzy,
kąciki oczu jej się śmieją,
mówi, że jest wiele rodzajów miłości, ja kiwam głową, że sam pati głową,
a moją sercem, to
jest trochę jak ten, mówię, i do niej, no wiesz, jak się nazywa
to ciasto z warstwami? a ona: cebula? śmiech,
renia poszła zwiedzać czewskiego szkieletora obok,
obombajądrowana trochę,
idę ją gonić zaraz, bo nie odbiera, aż rzuciłem komórką w śnieg,
złośliwe, systematycznie
kłótliwe
nastroje kochanej
osoby są dla mnie jakby ktoś rysał kafelki na raty, przesuwał
mi ciężką
lodówkę po sercu,
maciek przyszedł od dziadków, ale bez puch,
mówi, że mi kiedyś prześle to zdjęcie,
co malowałem
sprejami
kałuże,
a tu robiłem właśnie asi dwie szyje tych jej postaci, bo nie
mogła sięgnąć tam wyżej,
kiedy nie wytrzymała patrzeć ile białej jej tracę naraz
i mi zabrała puchę,
daj - mówi - bo nie mogę patrzeć ile ty jej kładziesz naraz,
ochroniarz nie kupił w końcu naszego obrazu, bo mu się
nie chciał zmieścić do samochodu,
ale nie jest źle, tyle że zimno mi w stopy ze śmiechu, a tak z innego naczynia
z klepek to czasem przejawiam podświadomą obsesję
odruchowego dzielenia wyrazów oraz całych
zdań na
grupy złożone z trzech liter,
zwłaszcza jak jadę autobusem albo bimbają i jestem zajęty myśleniem o czymś innym,
kocia część mojego umysłu samodzielnie prowadzi wtedy pod kocem
te skrupulatne ilorazy napisów
na szyldach i urzędach: ce-zet-e, eś-cie-en,
e-u-er, o-zet-o, nie zakłócając głównego
procesu myślowego - zwykle rutynowej taksonomii aktów dnia codziennego,
a, i bo maćkowi wziąłem
przechować dwa swetry
robione na drutach, prezent od babci:
niebieski i żółty,
kolory są ważne nie tylko
na końcu w obrazach
malowanych nie tylko
słowami



taryfiarzgazu

Średnia ocena: - Kategoria: Inne Data dodania 2013-11-17 18:46
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < taryfiarzgazu > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się