Znowu to samo
Kolejny dzień jak kęs rośnie w ustach
Skurczem żołądka myśl jak go przeżyć
Spuchnięte powieki i w głowie pustka
A zegar ospale cholerny czas mierzy
Gwiżdżący czajnik zaprasza na kawę
Papieros przez chwilę palce popieści
Gdy w skroniach dudni bólu kawalkada
Wraca niepokój upiorny najeźdźca
Bez znieczulenia targanie włosów
Kolejna dziura w pasku od spodni
To samo pytanie jak znaleźć sposób
By dzień potraktował ciut łagodniej
szybcia
|