''Cisza''
Niebo i piekło, nocą dzień bierze,
Ciało me słabe składając na ołtarzu Ciebie,
Bezbronny baranek złożony w ofierze.
Szuka w nicości odbicia siebie.
Kolumnady grobowcòw wznoszą się w niebiosa znów,
Tytaniczne wysiłki obrońców mej duszy,
Dziecię zrodzone z nieistniejących snów,
Bez oczu patrzące w bezmiar swych katuszy.
Bez uszu próbujące usłyszeć Twój krok,
Ciało Twe tak bliskie dalekim się zdaje,
Otwartą otchłań - mówisz skok?
A wokół ogrody okwietnione majem.
Kwiat pąk mocą życia tworzy,
Korzeń swą siłą chaos porządkuje,
A Twoje usta, pięknem polarnej zorzy,
Podczas gdy me wargi przybite - ciemnością do siebie je przykuje.
Zamknę i stłumię,
A gdy na na zewnątrz grzmot burzy zabije los żałosny,
Gdy niewidocznym będąc w bezimiennym tłumie,
Przez bruk wybija się pierwsze kwiecie wiosny.
Odzyskawszy widzenie, przed Twoim obliczem je złoży,
Duszy naszych blaskiem... zniszczenie?
I choć padając na twarz ostatecznie się ukorzy,
Zwiędnie kwiat, a świat znów wypełnią niewidome cienie.
bejlalus
|