Wierszo-Wyjcy (wiosenny porany spacer)
kry na jeziorach topnieją,
w łzach zimy wąsatej,
która na mokrych kamieniach,
odbija śnieżne wspomnienia,
unoszą się żagle chmur ponurych,
które znikają tuż za górami,
nie będzie już ich między nami,
a będzie za to wiosenny sen ze skowronkami,
wiosna w wianki już ubrana,
rzuca się ku przygodzie z rana,
radością i uśmiechem przywitała wodnika
który koło niej w wodzie przemyka,
wspaniałe krzewy w w biel ubrała,
chłodną rosą o świcie przybrane,
błyszczą perłowym blaskiem,
łapiąc chwile która zaraz zgasną,
na brzegu fiołki wraz z konwaliami,
powietrze wypełniają wonnymi pyłkami,
gdzie pszczoły wesoło pracują,
i pierwszy miód w ulu już próbują,
las skrzypi szelestem świergotu,
wysokich świerków szumu,
pod nimi mgły jak mleko,
karmią młode trzęsawiska koloru brunatnego,
na łąkach żaby kumkają wesoło,
w około bociany stoją wsłuchane,
gdzie między nimi zające lisem się ścigają,
a młode sarenki po zielonej trawie brykają
jaskółki wróciły na stare włości,
wychować pisklęta od samej młodości,
by za rok one tu wróciły,
i tradycje po wieczność czyniły...
Dzagoda
|