Dwie sekundy
Życie jest chore, ludzie smutni,
Inni zaś szczęśliwi, następni okrutni.
Moja twarz nawiedza Cię co noc.
Wtedy też czujesz jak wchodzę pod Twój koc.
Wiedz, że to sprawka Twego uczucia.
Wywołałeś śmierć przez te ciągłe zatrucia.
Wszystko umarło i leży w złotej trumnie.
Kiedy Ty klęczysz, ja stoję przed Tobą dumnie.
Dopiero teraz błaźnisz się i błagasz,
Odkryłeś, że straciłeś najcenniejszy bagaż.
Prosisz o dwie sekundy jeszcze raz,
Chcesz żebym po raz kolejny przedłużył Ci czas.
Nie ma mowy, że popełnię znów ten sam błąd.
Wszystko już wybuchło gdy odpaliłeś lont.
Twoje obietnice zaczęły kłamać,
A każdy dotyk kości łamać.
Bez żalu i przykrości,
Jestem tu z Tobą pełen radości.
Nie będziesz jednak obok, gdy się obudzę.
Wyraźnie powiedziałem, że nigdy nie wrócę.
Junkie
|