Domino
Kostka po kostce, krok po kroku,
Miesiąc za miesiącem, rok po roku.
Ze sztucznym uśmiechem, obarczeni winą,
Układaliśmy przyszłość z kostek domino.
Droga była kręta, jednak jednolita.
Naszym uczuciem nieszczelnie zbita.
Zamieszania, sprzeczki, wrzaski, awantury,
Dyskusje, kłamstwa, plotki, bzdury...
Niczym nie była już przy tym nasza miłość,
Gdy między nas wtargnęła zawiłość.
Kostka za kostką traciły równowagę.
Każde z nas chciało mieć przewagę.
Runęły w gruzach wszystkie nasze marzenia,
Bo wszystkie dobre, pokonały złe zdarzenia.
Walczyliśmy jak głupcy, jak istni idioci..
Kłócąc się o to, kto bardziej napsocił.
Nic z naszych planów, nic z naszych uśmiechów,
Bo nagle Szatan nas zgarnął na drogę grzechu.
Jak zawsze na końcu przyszło opamiętanie,
Lecz uczucie już dawno zostało zapomniane.
Straciliśmy wszystko, czar nagle minął,
Wraz z przewróceniem wszystkich kostek domino.
Junkie
|