Środa
Przywołuje Księżyc bo on nocy rydwanem,
Zaprzęgam do niego Gwiazdy
I w podróż się udaje po Krainie Ciemności...
Śnieg skrzy się, połyskuje
Ja wskakuje do powozu...
Obrączka drogę wskazuje,
Swymi nacięciami mapę do Naszej Galaktyki pokazuje
Wzbijam się w Niebo w czarnym płaszczu
Z ironicznym uśmiechem
Staję do walki z Moim pechem...
Z Moim grzechem,
Zaufałem Demonowi, który uwiódł Swą delikatną powierzchownością
Mapę schował w pudło...
Twórczość Moją pogrzebał,
Zgubił jednak klucze do swojej Komnaty
W Zamku Strachu zamknięty w Złotej Klatce
Wyciągam rękę przez kraty
Choć klatka pali,
Ja uczulony na metale tylko srebro dla mnie łaskawe,
Chwytam za kluczy pęk i sprawdzam który do siedmiu mocnych kłódek pasuje,
Otwieram...
Wybiegam na schody,
Uciekam na ganek i rydwan przywołuje
Pomoc nadeszła Gwiazdy jak konie
Zbliżyły się,
Na kilka centymetrów nad Ziemią stanęły
Nie rozpuszczam Śniegu by śladów nie zostawić...
Uciekam...
W środową noc,
Chcę przy Tobie Moją Duszę przez Twój Pocałunek Zbawić...
feniks
|