Sen

Teatr kukiełkowy, marionetki na scenie
i na widowni.
Odwieczny sznurki wyrzucił,
komercja władzę przejęła.
Brudny olej na scenie wylany...

Kto ma wzrok tak potężny
by dojrzeć dobro we mnie - naprawić.
Poskładać układankę w obraz.
Życie jak sen...

Naiwny wierzę w Przeznaczenie...
W jej dotyk i pocałunek,
który obudzi ze śpiączki...

Zalany kiczem tkwię nad przepaścią.
Na życiowym zakręcie
żwir się sypie na boki.
Zapach gumy spalonej
na gorącym asfalcie, nagle
plama oleju...

Poślizg niekontrolowany i

światła z przeciwka...

Gwizd i hamowanie...

Uderzenie...

Nie...

Ominięcie przeszkody - ze złym losem wygranie...
Oczy wciąż we śnie widzę wpatrzone
we mnie – ona twardo stoi na ziemi...
Nie zatrzyma, za późno...

Zapominam o tym co pięknem nazywałem...
Ona wykorzystała słabość, poniżyła i wyśmiała...

Znieważyła choć całego mnie miała...
Cząstkę mej duszy ukradła,
uciekła wtedy gdy jej potrzebowałem.
Koszmar nie minął,
ja w bezruchu tkwię dalej...
Otwieram oczy - czekam na znak...



feniks

Średnia ocena: - Kategoria: Życie Data dodania 2014-02-21 11:59
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < feniks > wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się