Sen
Teatr kukiełkowy, marionetki na scenie
i na widowni.
Odwieczny sznurki wyrzucił,
komercja władzę przejęła.
Brudny olej na scenie wylany...
Kto ma wzrok tak potężny
by dojrzeć dobro we mnie - naprawić.
Poskładać układankę w obraz.
Życie jak sen...
Naiwny wierzę w Przeznaczenie...
W jej dotyk i pocałunek,
który obudzi ze śpiączki...
Zalany kiczem tkwię nad przepaścią.
Na życiowym zakręcie
żwir się sypie na boki.
Zapach gumy spalonej
na gorącym asfalcie, nagle
plama oleju...
Poślizg niekontrolowany i
światła z przeciwka...
Gwizd i hamowanie...
Uderzenie...
Nie...
Ominięcie przeszkody - ze złym losem wygranie...
Oczy wciąż we śnie widzę wpatrzone
we mnie – ona twardo stoi na ziemi...
Nie zatrzyma, za późno...
Zapominam o tym co pięknem nazywałem...
Ona wykorzystała słabość, poniżyła i wyśmiała...
Znieważyła choć całego mnie miała...
Cząstkę mej duszy ukradła,
uciekła wtedy gdy jej potrzebowałem.
Koszmar nie minął,
ja w bezruchu tkwię dalej...
Otwieram oczy - czekam na znak...
feniks
|