Syn Księżyca

Ostatni z dzikich z wymarłego rodu,
walczący z klątwą rzuconą przed wiekami...
Buntownik syn nocy i gwiazd kochanek
Mocny choć zmącony jak piwo z wódką...
Do kufla bogini wrzuca kieliszek
szklistych łez - smak goryczy...
W głowie marzenie o dotyku Anioła i
o mieczu przeznaczenia...
Ziarnko piasku sercem kryształu się stało.
Te bije choć arytmia,
nie skamieniało...
Z mocą magnetyczną i okiem,
które przez kłam się przebija palę nieprawości i
twardą pięścią w ścianę
twojego strachu uderzam...
Dokąd zmierzam zapytasz
Ja do gwiazd się wznoszę...
Co noc z ciała wychodzę
I do Ciebie uciekam...
A Ty daleko - demon ma Cię w mocy,
serce Twe w okruchach szkła,
kropla czarnych łez na Twoim policzku...
Ja w zamyśleniu tonę i srebro woła - to jedyna skuteczna
przed nim obrona.
Obrączka złota podeptana i zbezczeszczona,
przysięga małżeńska przez Nią złamana
Pustka i paranoja sens życia odbiera,
przywraca mnie do świata znów wiara i nadzieja...



feniks

Średnia ocena: - Kategoria: Życie Data dodania 2014-02-21 14:06
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < feniks > wiersze >
Cairena | 2014-02-21 16:44 |
i nad tym też rozmyslam, bo nie wiem jak ocenić...może powiem ,że ciekawy...*
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się