Arbeit mach frei
Odcięte włosy, spleciony warkoczyk
może na jakieś uroczyste przyjęcie.
Para bucików, sweterek, smoczek
i do podręcznika siódmej klasy zdjęcie.
Ustawieni po dwoje. Ojciec z synem.
To selekcja naturalna. Pójdą do pracy.
Inni niezdolni będa puszczeni dymem.
Lub w jamie ułożeni jak na tacy.
Do gazu zapraszam, do gazu.
I pchając się szedł ludzi tłum.
Tak prędko się stało i od razu,
Była to nie cisza, nie szum.
Zamknąłem oczy na chwilę
by nie widzieć czeredy tej.
I jak zagubione motyle.
wciąż szli przez ''Arbeit mach frei.''
Polonez
|