HOSTIBUS

Wielkim grzmotem rozpoczęte ranki,
Jak deszcz błyskiem przejęty – w grom
przeklęty – idzie wielka fala krwi i łez.
Piskiem starca, głowa w dół spada,
Pod dłoń czarną, wzgardą tworzoną,
Przez śmierć listopadową, czy noc letnią,
Umarł syn Twój! Syn kresu i narodu,
Co za nic miał troski swoje, jak klacz,
Zniszczała, niedojrzała, przegniła smutkiem,
Wszechobecnym przestrachem,
Walcząca z wonią siarki, z broni płynącej.
Trwaj wieczny synu! Krocz, pośród dywanów,
Z chmur i tęcz wyszytych, spluń w dół,
Na świszczące błyskawice, czerwone i czarne,
Krzywdzące kwiaty polskie – jak chwast,
Wżera się śmierć w pragnienia nasze,
Kosą ścinając łodygi pod umysłów kwiatem!
Giń! Nędzna kreaturo, od szatana złamana wpół,
I wpół zgniła, cuchnąca kłamstwem i nienawiścią.
Niech stanie się, by iście bestialsko,
Los zęby pokazał, uśmiechem chytrym ku drwinom,
Oczami przekrwionymi, żółtymi licami...

Hałastrą wielką, armia jego idzie,
Wysysa resztki ludzkich istnień,
Doliny grobami posypuje,
Ozdabia głowami skręconymi,
Leśne łąki, zgrzytem świergoczące,
I sen...


Kryspin

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2014-03-16 23:36
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Kryspin > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się