iluminator
zabiorę ze sobą pszeniczne wspomnienia
rozsypię na parapecie
nakarmię ptaki
poczekam do ostatniego słów wybrzmienia
obedrę z łachmanów wstyd
by pozostał nagi
z pośród porannych złudzeń lekkich mgieł
wyłoni się cień magiczny
lecz bardzo cielesny
po obu stronach zimnych witraży szkieł
zatrzymam wiązkę światła
jesieni przedwczesnej
szybcia
|