Niczego nie słyszałam,
na kamieniu pierścionka
zebrał się kurz. Pod oknem wilgotne krety.
Nocą, kiedy wlokłam za sobą grudki powietrza
i strach, zrozumiałam, że nie każdą podróż
łatwo odespać. Kładąc głowę na parapecie,
jak na twoim ramieniu, przeliczałam lata.
Ze skrzynki pocztowej wydobywał się zapach, rdza nadgryzała cienie.
Nic sobie nie robiąc z głosów, które nacierały z każdej strony księżyca,
biegłam na stare śmieci.
Kochany, kiedyś będę gotowa,
nauczę się na pamięć
twojego grobu.
ewabb
|