Lipy
Lipy z gałęzi rozłożyły parasol
Koniec maja
Im pękają kwiaty
W kałuży żółte plamy nasion
Woń azalii zrzuca płatki
Ciężarną kroplę deszczu liść upuszcza
Jak łza
Po policzku spływa
Martwym słowem zawisła na ustach
Litery zębami trzyma
Od stu lat stoją wzdłuż alei
Miłość i smutki spacerują tędy
Jutro gałąź kwiatem wystrzeli
Nie można powstrzymać
Zwiędną
szybcia
|